#1 2009-02-19 21:20:26

Spinex

User

Zarejestrowany: 2009-02-13
Posty: 179

Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Po przeczytaniu posta executora w temacie "Dobry gry umierają" natchnęło mnie na zamieszczenie tutaj mojej starej niedokończonej powieści, która jest pośrednim nawiązaniem do projektu "Rayman & Riley" i jednocześnie jego kontynuacją. Jest to dość stare opowiadanie, dlatego nie oczekujcie cudów

ENJOY!!!

Rayman & Tajemnica 1000 Lumsa

Prolog
W pewnym wymiarze wszechświata, istniała kraina zwana Rozdrożem Marzeń. Był to świat pełen magii i wróżek, a na jego terenach można było spotkać stwory różnej maści i wyglądu. Większość stanowiły tinsy, które były strażnikami harmonii, i miały dostęp do źródła energii tego wymiaru, Serca Świata. Przez długi czas świat ten był najeżdżany przez zło, zwalczane przez jego strażnika, który miał na imie Rayman. Rayman wyróżniał się od innych w tej krainie, ponieważ nie posiadał członków łączących jego ciało. Po zgładzeniu ostatniego wroga, jakim były kórliki z kosmosu, na pewien czas zapanował spokój. Do czasu…

Zdarzyło się to pewnego dnia wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze byli otuleni przez nocny sen. Pewien Tins o imieniu Sperry, postanowił wprowadzić w życie swój mroczny plan. Korzystając z okazji, kiedy kraina była osłabiona od najazdu kórlików, chciał wprowadzić własne represyjne rządy. W tym celu powołał inne zbuntowane tinsy, zakładając organizację zwaną do dziś „Dark Lum”. Po jakimś czasie Rada Starszych zaczęła dostrzegać znikanie coraz to więcej tinsów, aż w końcu zabiła na alarm. Zwołano spotkanie 4 Starszych, aby omówić walkę z tą organizacją. Wiedziano, iż Rayman jest osłabiony i nie może walczyć przez pewien czas.

Postanowiono uczynić rzecz, która miała zaważyć na losach Rozdroży Marzeń. Zadecydowano o utworzeniu „sobowtóra” Raymana, który zmierzyłby się z armią Sperry’ego. Wzięto kawałek rdzenia energetycznego od oryginału, a następnie przy pomocy zaklęcia utworzyło się z niego gotowy rdzeń, z którego miała powstać nowa istota. Proces ten jest niezwykle delikatny, a najmniejszy błąd mógłby spowodować dosłownie wszystko.

Niestety, i tak też się stało. Coś zakłóciło delikatną strukturę zaklęcia, i w rezultacie utworzono dokładną kopię Raymana, tyle że przeciwną do niego pod względem charakteru. Owa istota nazywała samą siebie Riley, i twierdziła że jest sługą Mrocznego Pana, który jako pierwszy najechał Rozdroże Marzeń, i którego jako pierwszy pokonał Rayman. Z wyglądu Riley przypominał Raymana, jednak parę szczegółów go różniło. Po pierwsze Riley był zły, a jego wygląd także o tym świadczył. Miał włosy koloru czarnego, z czerwonymi pasami, żółtą chustę pod głową, niebieski tułów, fioletowe buty, czerwone rękawice na dłoniach, oraz szparkowa te źrenice w oczach, jak u kotów. Celem Rileya było zebranie wszystkich 4 Masek Polokusa, aby zwiększyć swoją moc, oraz przywołać Mrocznego Pana do tego świata. W tym zamierzeniu Riley porwał jednego z członków Rady Starszych, aby wyciągnąć od niego informacje o położeniu tych potężnych artefaktów. Przemierzając drogę w kierunku pierwszej Maski, natrafił a grupkę członków Dark Lum. W dość krótkiej konwersacji Riley zawiązał z tą organizacją ścisłą współpracę, której celem było przy pomocy 4 Masek Polokusa obalić Radę Starszych, i dojście Rileya i Sperry’ego do władzy. Ukrytym planem Rileya był jednak jeszcze bardziej mroczny scenariusz…

W tym samym czasie Rayman został powiadomiony o nowym zagrożeniu, początkowo nie chciał nic zrobić, ale po jakimś czasie, kiedy był na tyle wypoczęty, wkroczył do akcji. Niestety było już trochę za późno, gdyż Dark Lum zdążyło się już w pełni zorganizować i jest już dość silną organizacją, składającą się z kilku tysięcy członków. Nasz bohater rusza w pogoni za Rileyem, aby odnaleźć wszystkie 4 Maski przed nim. Riley zdążył już zdobyć Maskę Ognia i Powietrza, przez co aktywował swoje wszystkie ogniste moce. Raymanowi natomiast poszczęściło się wejść w posiadanie Maski Wody i Ziemi. Tak więc rozkład sił był zrównoważony.

I w końcu przyszło co do czego. Riley, aby wprowadzić swój plan w życie, potrzebował wszystkich 4 Artefaktów. Postanowił wraz ze Sperry’m zastawić na Raymana pułapkę, w nadziei że uda im się odebrać pozostałe 2 Maski. Nasz bohater został doprowadzony do Grobowca Starożytnych, gdzie znajdowały się wrota do świata umarłych. Tam spotkał Rileya, i wtedy zagorzała między nimi wielka bitwa. Ostatecznie Rileyowi udało się osaczyć Raymana, i wykonać swój niecny plan. Mroczny Pan został przyzwany i wtedy stało się coś niesamowitego. Ów po dotknięciu Rileya sprawił, że uszła z niego zła energia. W tym też momencie Rayman poczuł, że musi bronić Rileya za wszelką cenę, i pokonać ostatecznie Mrocznego Pana. Rayman i Riley zaprzysięgli rozejm i postanowili wspólnie wypędzić z tego świata sprawcę całego zła. Po długim czasie nierozstrzygniętej walki obydwojgu zaczęło brakować sił. Wtedy to właśnie zrozumieli, że jedynym wyjściem będzie połączenie swoich wzajemnych energii, i zaatakowanie z pełną mocą na jednym uderzeniu. Tak też uczynili. Mroczny Pan został pokonany, ale cenę za to musiał ponieść Riley. Rozpadł się on na czerwone lumki, ponieważ nie miał już sił, aby pozostać przy życiu. Grobowiec zaczął się walić, a Rayman zaczął uciekać. Przysypały go gruzy, a zanim stracił przytomność, ujrzał na ścianach malowidła przedstawiające kogoś do niego podobnego, w zawiniątku i w otoczeniu tinsów…

Rozdział 1

Rayman ocknął się przysypany gruzami, słysząc głos Globoxa:
- On jest tutaj! Widzę go!
Rayman chciał poruszyć głową, kiedy jednak to uczynił, poczuł straszny ból. Zdołał tylko wykrztusić słowa:
- Globox?
Usłyszał uradowany głos przyjaciela, dobiegający gdzieś zza skał:
- Rayman, poczekaj chwilę! Zaraz cię wyciągniemy!
Po jakimś czasie grupce tinsów udało się usunąć gruz, i wydostać stamtąd Raymana. Ten nie mógł się dobrze poruszać, wskutek odniesionych obrażeń. Ciężko mu było nawet mówić. Został szybko zabrany do Rady Rusałek, aby tam przeszedł rehabilitację. Później przez parę dni leżał na łóżku, a później mógł już rozmawiać z innymi. Pewnego dnia przyszedł do niego Globox w odwiedziny. Jak zwykle gadali o przyjacielskich sprawach, kiedy nagle Rayman spytał:
- Powiedz mi Globox… Co tam się wydarzyło, kiedy byłem zasypany?
Jego przyjaciel westchnął głęboko, zastanowił się przez chwilę, po czym rzekł:
- To dość długa historia… Walczyłeś z Rileyem, i wtedy TO się zdarzyło… Nie potrafię tego wyjaśnić. Może Menfos będzie mógł ci pomóc?
- Dobra, przyprowadź go tu – Odpowiedział Rayman.
Po tych słowach Globox wyszedł z sali, wracając po chwili ze starszym tinsem, z długą siwą brodą, zwisającą mu aż do stóp. Nosił słomiany kapelusz, i zielony garniturek. Na oczach miał założone małe okularki. Podszedł do naszego bohatera, i spytał:
- A więc, chcesz znać prawdę? Nie ma już sensu tego przed tobą ukrywać…
- Tak, bardzo chcę! Co tam się wydarzyło? – Spytał Rayman z głębokim napięciem.
- Ach... – Westchnął Menfos – Stworzyliśmy Rileya po to, aby wspomógł cię w walce z organizacją Dark Lum. Jednakże okazało się zupełnie inaczej niż zaplanowaliśmy. Stoczyłeś z nim walkę na śmierć i życie, a potem walczyłeś w ramię z nim przeciwko Mrocznemu Panu.  Ostatecznie on rozpłynął się w powietrzu, a Riley... Riley... jakby ci to powiedzieć... on... rozpadł się na czerwone lumki.
- CO?! To niemożliwe! – Wykrzyknął Rayman – On przecież...
- Cicho! W każdym bądź razie, organizacja Dark Lum działa dalej, i jak tylko wyzdrowiejesz, musisz stanąć do walki z nią. Myśl o tym, co jest tu i teraz, zapomnij o Rileyu...
- NIE, TO NIEPRAWDA! – Protestował Rayman. Czuł on smutek, ponieważ Riley wydawał mu się bardzo bliską osobą, można by rzec, że mógłby być jego bratem... Przez jakiś czas pobytu w szpitalu Rayman nie przyjmował gości i z nikim nie rozmawiał, potrzebował czasu aby dojść do siebie.

Od czasu całego tego zdarzenia minął już okrągły miesiąc. Gruzy pozostałe po grobowcu jak były, tak są. Jednakże wciąż latają tam czerwone lumki, jedyne wspomnienie po największym rywalu, a zarazem przyjacielu Raymana... Wśród egipskich ciemności gdzieniegdzie padało światło dzienne. Jednym z takich miejsc był skalny podest, z wyrytymi na nim runami. Przedstawiały one symbol, jaki Rayman miał na tułowiu. Jeden z czerwonych lumków doleciał w tą okolicę, i wtedy zaczął jaśniej świecić. Wykazywał duże zainteresowanie owym miejscem. Wkrótce w ślad za nim przybyły pozostałe lumki, i ustawiły się w kręgu. Zaczęły obracać się wokół podestu, na którym stopniowo pojawiała się niematerialna mgła. Owa mgła zaczęła być coraz bardziej wyrazista i przybierała postać kogoś znajomego. W końcu była już na tyle uformowana, że zmieniła swój kolor oraz strukturę molekularną, przemieniając się w... Rileya. Riley stał przez chwilę zdziwiony, rozejrzał się po otoczeniu, a na końcu zniknął w płomieniach.

Wróćmy teraz do naszego bohatera. Przez ten miesiąc czasu zdążył się pogodzić z faktem, że Riley nie żyje. Odzyskał już w pełni sprawność, i był gotowy do walki z organizacją Sperry’ego. Intrygowały go jednak malowidła jakie ujrzał będąc wtedy przysypany gruzami. Postanowił zbadać ich tajemnicę. Udał się do Rady Rusałek, aby spytać się Menfosa na ich temat. Wszedł do hali posiedzeń, gdzie akurat nie było organizowane żadne spotkanie. Tam ujrzał Menfosa, patrzącego w okno. Rayman powiedział:
- Przyszedłem tu, aby z tobą porozmawiać.
- O czym?
- Wiesz coś może o hieroglifach, wyrytych na ścianach Grobowca Starożytnych? – Po tych słowach na chwilę nastała głucha cisza. Menfos odwrócił się w stronę Raymana, po czym rzekł:
- To dość długa historia. Dawno temu, kiedy naszą krainę najechał Mroczny Pan, Rozdroże Marzeń było połączone z Sielską Krainą. Potężne zaklęcie Mrocznego sprawiło, iż lądy oddzieliły się od siebie. Pewien stwór stał akurat na miejscu pęknięcia lądu, przez co wpadł do wody. Na jego szczęście umiał dobrze pływać, i udało mu się dopłynąć do brzegu Rozdroży Marzeń. Tam byłem ja, jeszcze za w czasu młody tins, pamiętam to. Patrzyłem na to stworzenie, a na tułowiu miało zawieszoną plakietkę z napisem „Rayman”. To byłeś ty oczywiście. Zawinęliśmy cię w pieluszki, i wzięliśmy pod wychowanie wróżki Betilly. Upamiętniliśmy to wiekopomne wydarzenie malując rysunki na ścianach Grobowca Starożytnych, przedstawiające ten fenomen. Niestety nie są mi bliżej znani twoi rodzice, a skoro ty sam tego nie pamiętasz, no cóż... – Rayman wysłuchał całej historii z zaciekawieniem, a kiedy Menfos skończył, rzekł:
- Jest chyba jakiś sposób, by ich poznać?
Tins pogładził się po brodzie, po czym odwrócił się w stronę koryta z rdzeniem energetycznym, zwanym Sercem Świata. Po chwili powiedział:
- Jest pewien sposób. Musiałbyś zdobyć ostatni 1000 lums, aby dowiedzieć się wszystkiego o tym świecie. Słyszałem za młodu, że w Sielskiej Krainie znajdowała się „Oaza Życia”, gdzie trafiały wszystkie zużyte i zniszczone istnienia. Może tam by się ten lums znajdował?
- W takim razie wyruszam natychmiast!
- Spokojnie cherlaku! Nawet nie wiesz gdzie znajduje się Sielska Kraina, a poza tym, jesteś nam potrzebny tutaj! To zbyt ryzykowne i niebezpieczne.
Rayman zrozumiał że nie może zostawić Rozdroża Marzeń w potrzebie. Na jego twarzy zagościła smutna mina. Bez słowa wyszedł z sali i skierował się do domu…

W tym samym czasie na Pustyni Knareenów, głęboko pod powierzchnią ziemi, stacjonował Sperry w głównej bazie swojej organizacji. Stał na zawieszonej wysoko platformie, i podparty rękoma o barierki, rozmyślał o podboju Rozdroży. Kiedy tak stał, dobiegł go hałas z korytarza na piętrze. Z ciekawości udał się tam. Trochę się bał, w końcu powiedział:
- Kto tu jest?!
Usłyszał szelest i świst wiatru, a kiedy się odwrócił, w mrocznym kącie zobaczył czerwone ślepia, i dobiegający z tego kierunku znajomy głos:
- Wróciłem Sperry… Co ty na to aby znowu spróbować szczęścia?
Sperry był zdziwiony nie na żarty. Z jego ust wypłynęły słowa:
- Riley, to ty?
- A jakże. Rayman chce udać się w kierunku Sielskiej Krainy. Akurat nam też jest po drodze… Ta wyspa znajduje się na południowy-zachód stąd. Muszę tam załatwić pewną sprawę.
- Mam przygotować okręty?
- Tak. Wyruszamy za tydzień…
Zapadł już mrok nad Rozdrożem Marzeń, a Rayman siedział w swoim domu, i patrzył w okno rozmyślając o wszystkim. Nagle usłyszał głos Globoxa:
-  Rayman! Otwórz, mam ci coś do powiedzenia!
Nasz bohater podszedł do drzwi, złapał za klamkę, pociągnął, i zastał uradowanego przyjaciela:
- Mam dobrą wiadomość! Radzie Starszych udało się złapać członka Dark Lum i dowiedzieć się, że zmierzają do Sielskiej Krainy. Dali nam jeszcze namiary na nią. Wiesz co to znaczy? Wyruszamy w rejs!

Rozdział 2
Rayman z początku nie wierzył w to co słyszy, ale jego wiadomość o zamiarach Dark Lum głęboko ucieszyła. Będzie mógł w końcu poznać prawdę o sobie, a przy okazji pokonać najeźdźcę. Prędko udał się do Rady Rusałek, aby spotkać się z Menfosem. Wbiegając do sali mówił:
- Ponoć schwytaliście członka Dark Lum! Udają się oni do Sielskiej Krainy. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, abym mógł tam się wybrać, prawda?
Menfos jak zwykle stał zwrócony w stronę okna, i bez emocji odpowiedział:
- Tak, to prawda. Musimy się dowiedzieć co knuje Sperry i… - Tutaj urwał, gdyż nie chciał mówić coś, co by Raymana zaniepokoiło.
- I…? – Zapytał dociekliwo Rayman.
- Eee… - Tins pogładził się gorączkowo po brodzie po czym dokończył – I powstrzymać go rzecz jasna! Hehe, masz ode mnie pozwolenie na przygotowanie statku i wyruszenie w pościg za Dark Lum. Na załogę możesz brać kogo chcesz… - W okularach Menfosa widać było ledwo dostrzegalny błysk. Jego myśli były niepokojące:
- „Jeżeli to prawda co powiedział nam ten jeniec, to znaczy że Riley został przywrócony do życia. To raczej nie był przypadek i muszę to sprawdzić…”

Przez następny tydzień Rayman gorączkowo przygotowywał rejs po morzu w stronę Sielskiej Krainy. Jego załoga składała się z Clarka, Murfy’ego, Globoxa oraz tinsa Balsa. Murfy był kapitanem, Globox sternikiem, a Clark i Bals byli majtkami. Rayman wraz z Murfym spisali listę wszystkich niezbędnych rzeczy, jakie mogłyby się przydać na pełnym morzu. Mieli już załatwione 4 armaty, 10 beczek z jedzeniem, kule armatnie, beczki z prochem i wiele innych przedmiotów. Nasz bohater był najbardziej spięty z całej ekipy, i poganiał innych, aby uwinęli się w terminie, jakim jest jeden okrągły tydzień. Najbardziej marudzili Globox i Murfy, którzy jak to wiecie, niezbyt byli skorzy do fizycznej pracy. W końcu minął tydzień i wszystko było gotowe. Rayman wszedł na okręt wraz ze swoją załogą, i pomachał dłonią w stronę żegnających go mieszkańców Rozdroża Marzeń. Na koniec wykrzyknął:
- Ahoj Rozdrożanie! Do zobaczenia!

Pierwsze dni rejsu przebiegały na domiar spokojnie, aczkolwiek jeżeliby nie liczyć choroby morskiej naszej niebieskiej żaby Globoxa, można by rzecz, że ta podróż była morskim rajem. Rayman przez większość dnia stał na przedzie kadłuba i patrzył w bezmiar morza. Z każdą chwilą czuł, że tam w oddali jest jego rodzina… Któregoś dnia podróży podszedł do niego jego najlepszy przyjaciel Globox, i spytał:
- Rayman, czemu patrzysz się tam daleko w morze?
- Wiesz Globox, to bardzo ciężko wytłumaczyć. Ja po prostu czuję przymus poznania prawdy o sobie. Tam w dali jest mój ojczysty ląd. Proszę, chciałbym teraz pobyć sam…
- Jak chcesz. Jakbyś potrzebował towarzystwa, to jesteśmy w kajucie.
I tak Rayman wraz z przyjaciółmi płynęli przez morze. Pogoda im dopisywała, nie brakło jedzenia i zapasów… Do czasu…

Pewnego dnia rankiem Rayman znowu wyszedł, aby patrzyć w morze. Tak było aż do około godziny drugiej po południu, kiedy to w oddali załoga ujrzała ciemne chmury. Przerazili się, bo myśleli iż błyskawice i fale mogą zatopić okręt. W końcu burza rozszalała się na dobre. Fale przewracały statkiem na wszystkie strony, i miało się wrażenie, jakby zaraz wszystko miało wpaść w przepaść. Rayman zdołał uczepić się drewnianej barierki, i wyjrzeć przed siebie. Ujrzał w oddali trzy zarysy czarnych statków, płynących w ich stronę. Kiedy zbliżyli się na dostateczną odległość, Murfy wyjrzał przez lunetę, i dostrzegł na pokładzie tinsy ubrane na czarno, i mające czerwone chusty na głowach. Krzyknął do pozostałych:
- To Dark Lum! Szykować się do bitwy morskiej!
Nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Olbrzym Clark, który dzięki swojej wadze trzymał się podłogi bez problemu, podbiegł do jednej z armat, załadował kulę i pociągnął za lont. Po chwili z hukiem z lufy wyleciała czarna kula, ale nie trafiła ona w żaden z wrogich łodzi. Kiedy Rayman spojrzał w dół, zobaczył podpływające do statku tinsy przebrane za nurków, z harpunami w rękach. Wykrzyknął:
- Atakują nas od dołu!
Wszyscy przestraszyli się, ale postanowili działać. Wszyscy oprócz Balsa, który był na tyle tchórzliwy, że złapał się za słup masztu. Globox chwycił za ster i odruchowo przekręcał go w jedną stronę, aby przechylić statek na nurków, i ich podtopić. Clark był tak silny, że zrzucał gołymi rękami kule armatnie na wrogów. Murfy obserwował całą sytuację przez lunetę z wroniego gniazda. Rayman używał helikoptera, aby w połączeniu z wiatrem sztormowym unieść się do góry, i strzelać stamtąd pięściami do nurków. Nagle coś zatrzęsło okrętem, i słychać było głośny huk. Po chwili było wiadomo, że kula armatnia trafiła w okręt Raymana. Na pokładzie pojawiło się kilka tinsów, ustawionych tak, że kogoś zasłaniały. Rozstąpiły się jakby odsłaniając drogę dla kogoś. Gdy to zrobiły, pojawił się wśród nich Sperry, a za nim stał ktoś jeszcze. Przywódca Dark Lum zrobił kilka gestów ręką wydając rozkazy:
- Przejąć okręt! Nie brać jeńców! Przeszukać statek!
Po tych słowach odsunął się na bok, odsłaniając postać Rileya. Rayman nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ten zachwyt i zarazem zdziwienie nie trwało długo, ponieważ po chwili ogromna ściana wody przechyliła statek tak bardzo, że cała załoga naszego bohatera powypadała za burtę. Ostatnie słowa jakie usłyszał Rayman,  należały do Sperry’ego:
- Riley, uciszże ten huragan! Gdzie ty posiałeś to Maskę?!
Wkrótce Rayman stracił przytomność, a fale zaniosły go na nieznany ląd…

Rozdział 3
Wstał nowy dzień. Rayman leżał na plaży nieprzytomny na nieznanej wyspie. Morze już się uspokoiło, i tylko co raz po raz dawało o sobie znać przypływem. Wtedy to właśnie w jednym z takich przypływów woda dosięgnęła głowy naszego bohatera, ocucając go tym samym. Wskutek tego Rayman kilka razy zakaszlnął, i odzyskał przytomność. Zerwał się na równe nogi, i rozejrzał po plaży. Zrozumiał że jest oddzielony od przyjaciół i że jest sam. Postanowił jednak zawołać:
- Globox! Clark! Murfy! Bals! Jesteście tu? – Nie było odpowiedzi.
Zrezygnowany obrał sobie za cel zwiedzenie tej nieznanej wyspy, w nadziei że tam odnajdzie przyjaciół. Mozolnie stąpał po chłodnym piasku, i wszedł do dzikiej dżungli. Przedzierał się przez gąszcze i zarośla, zwiedzając coraz to bardziej niebezpieczne okolice. Na jego szczęście nie spotkał żadnego niebezpiecznego zwierzęcia, więc podróż przebiegała bez problemu. W końcu dotarł do osady tubylców, w której zastał swoich przyjaciół całych i zdrowych.

Była to wioska, no cóż mówić, uboga. Domy były pozbijane ze słomy i jako tako trzymały się w całości. Zamieszkiwały je istoty na podpobieństwo naszego bohatera, i były ubrane różnorako. Jedne były ubrane w skóry, drugie w fartuchy, a trzecie nie miały w ogóle koszulek, i chodziły tylko w luźnych spodniach. Kiedy istoty ujrzały Raymana, wydały z siebie głośny ryk, i otoczyły naszego bohatera wraz z przyjaciółmi tanecznym kręgiem. Słychać było dudnienie bębnów w pewien szaleńczy rytm. Pewien stwór podobny do Raymana założył maskę, i wziął kawałek patyka odprawiając jakiś taniec. Najwyraźniej był to tutejszy szaman. Wydawał z siebie jęki, które brzmiały:
- Eja Eja Eja Eja! Olka Bula Olga Bula! Ringhor Ringhor Ringhor! Eja Eja Eja Eja! Olka Bula Olga Bula!
Kiedy skończył, ostrożnie podszedł do naszych bohaterów, zdjął maskę i padł na kolana. Był bardzo spięty i zdenerwowany. Rayman nie rozumiał o co chodzi w tym rytuarze, ale podejrzewał że te stworzenia traktują go jak kogoś potężnego. Pochylił się nad klękającym stworem, i powiedział:
- Eee... Ja być Rayman. Czy ty mnie rozumieć? - Po tych słowach miejski szaman zerwał się na równe nogi, a jego wyraz twarzy uczynił się znacznie spokojnieszy. Odwrócił się do klęczącego tłumu, i wykrzyknął:
- To jest Rayman! Rayman z plemienia Ringhor!
Nagle wszyscy wstali i zaczęli wiwatować na cześć naszego bohatera krzycząc:
- Rayman! Rayman!! Rayman!!! - Rayman był coraz bardziej zdziwiony zaistniałą sytuacją, więc spytał:
- Eee... O jakie plemię wam chodzi?
Szaman odpowiedział spokojnym głosem, jakby jego "bóstwo" było "ziomkiem z podwórka":
- Nie wiesz? To przez ten znak na twoim tułowiu! Taki noszą tylko członkowie plemienia Ringhor. I ty do niego należysz! Naszym zadaniem jest oddawać hołd każdemu jego członkowi, a widzę że przyprowadziłeś ze sobą przyjaciół. Zaopiekujemy się nimi. Co cię sprowadza w nasze strony?
- Cóż, przyszedłem poznać prawdę o sobie. Bo widzisz, ja w młodości zostałem oddzielony od mojego "plemienia" i znalazłem się w innej krainie. Przyszedłem poznać moich rodziców... A tak poza tym, to armia złych tinsów chce najechać ten świat, i chcę je powstrzymać.
Szaman słysząc to głośno zagwizdał, i tłum rozszedł się do domów. Po chwili powiedział:
- Informacji o twym pochodzeniu może udzielić ci tylko wszystko wiedząca wyrocznia. Mieszka tam - Rzekł Szaman pokazując ręką na ubitą ścieżkę, prowadzącą do dżungli - A jeżeli ktoś chce zniszczyć nasz świat, to najwyraźniej bogowie nam cię zsyłają, o wielki! Będziemy ci bardzo wdzięczni za pomoc.
Rayman odwrócił się do towarzyszy, po czym powiedział:
- Zostańcie w wiosce! Wrócę tu później, i powstrzymamy Sperry’ego!
Globox rzucił się na przyjaciela:
- Nie Raymanie! Pozwól mi iść z tobą! Nie chcę tu zostać z tymi stworami! – Na nic jednak były jego błagania, bowiem Rayman odtrącił Globoxa od siebie, po czym zniknął… Po tym zdarzeniu niebieska żaba zaczęła głośno krzyczeć i płakać.

Nasz bohater znajdował się już mały kawał drogi od obozu, ale nie zamierzał zawracać. Jego celem jest udanie się do wyroczni. Szedł spokojnie ścieżką przez jakieś dobre pół godziny, aż w końcu się zmęczył, i na chwilę usiadł na kamieniu. Siedział tak chwilę w milczeniu, aż usłyszał jakieś nadchodzące kroki. Spojrzał w stronę, z której odgłosy dochodziły, i ujrzał stwora podobnego do siebie, mającego na tułowiu przewieszony skórzany płaszcz. Stwór miał stojące  włosy koloru czerwonego, i zielone buty. Pogwizdywał sobie radośnie, a kiedy dostrzegł naszego bohatera, podszedł do niego, i jakby nigdy nic zagadał:
- Hej! Jestem Roy, przechadzam się właśnie tą ścieżką, szukając Rayli, widziałeś jej może?
Rayman rzucił wzrok na Roya, po czym odpowiedział:
- Nie, nie znam żadnej Rayli, a tak w ogóle to jestem Rayman. – Mówiąc to przybysz zamyślił się trochę, jakby chciał sobie coś przypomnieć, ale po chwili znowu coś rzekł:
- Mam wrażenie jakbym już cię gdzieś widział, tylko nie pamiętam gdzie… W każdym razie miło cię powitać w naszej krainie, z twojej niewiedzy wnioskuję, iż nie jesteś tutejszy. No cóż, w każdym razie bywaj! – Mówiąc to Roy poszedł dalej, a Rayman wypoczęty ruszył w swoją stronę. Po jakimś czasie drogi dotarł do małej chatki, przypominającej wielkiego grzyba. Szpara na drzwi nie maiła bliżej określonego kształtu, i posiadała drewniany uchwyt, służący do pukania. Nasz bohater podszedł do przejścia, i zastukał kilka razy uchwytem. Nagle otoczyło go kilka małych grzybów, przypominających żywe stworki. O dziwo, te grzyby się przemieszczały i posiadały oczy, które zmierzyły Raymana wzrokiem. Rayman już chciał zaatakować, kiedy grzyby zniknęły równie nagle, jak się pojawiły. Po chwili drzwi się otworzyły, a nasz bohater ujrzał w nich garbatą staruszkę, z wielkim nochalem większym od większości mieszkańców Sielskiej Krainy. Nie muszę chyba opisywać, że była także Raymanowopodobna. Miała zarzucony na siebie płaszcz osłaniający plecy, na twarzy miała zmarszczki, a całą resztę wykańczały malusieńkie pingle zawieszone na jej nosie. Rzekła spokojnym, matczynym głosem:
- Proszę, wejdź! Wiedziałam że dziś przyjdziesz! Jam jest wyrocznia.
Rayman lekko zdezorientowany wszedł do środka izdebki, a staruszka zamknęła za nim bezkształtne drzwi. Pokój wydawał się o wiele większy, niż wielkość chatki wyroczni oceniona na oko przez postronnego obserwatora z zewnątrz. W sali panował półmrok, tylko na jej środek padał strumień światła oświetlający mały okrągły dywanik. Na ścianach były zawieszone pajęczyny, a na starych drewnianych półkach walały się stosy książek i rozmaitych pism. Staruszka zaprowadziła Raymana na okrągły dywanik, i kazała mu na nim usiąść. Sama usiadła naprzeciwko niego, i poprosiła, aby podał jej swoje dłonie. Kiedy nasz bohater to uczynił, znikąd do izby wtargnął silny wiatr który sprawił, iż włosy obojga zaczęły unosić się do góry. Ów wicher narobił w domu wyroczni jeszcze większy bałagan, niż był poprzednio. Staruszka raz po raz powtarzała słowa:
- Widzę… widzę… widzę…
Rayman zaczął coraz bardziej się bać, kiedy usłyszał konkretniejsze zdania:
- 13 lat temu… Zła energia… Połączone Krainy… Rodzeństwo sześciu pierścieni… Rytuał Zapomnienia… Wtedy to właśnie… Rada czterech… Zaklęcie… Ostatni z rodzeństwa pierścienia… Ożył. – Kiedy nasz bohater usłyszał ostatnie słowo, wiatr ucichł, a staruszka otworzyła oczy. W pokoju panował totalny nieporządek. Rayman zapytał ze zdenerwowania:
- Co się stało?
Wyrocznia, która zawsze wszystkim pomagała, teraz zdawała się być bardzo niepewna. Jąkała się, wykrztuszając nie poskładane zdania:
- Ty… Nie mogę ci dokładnie opowiedzieć, ponieważ coś blokuje kontakt astralny. Obawiam się, że jedynym sposobem na poznanie prawdy, jest skolekcjonowanie bardzo dużej energii, która jest źródłem nieskończonej wiedzy…
- Chwila, to może być przecież ten ostatni lums, o którym mówił Menfos!
Gdy tylko Rayman wypowiedział te słowa, do izby wtargnął biegający grzyb, taki sam jakiego nasz bohater zobaczył przy wchodzeniu do wyroczni. Staruszka po chwili zwróciła się do Raymana:
- Mówi, że armia kilku tysięcy dziwacznych stworów najechała naszą wioskę…

Rozdział 4
Rayman wiedział co się święci. Znowu ta parszywa organizacja opóźniła jego zapał poszukiwania prawdy o sobie. Dobrze pamiętał ostatnie starcie z Dark Lum, i teraz miał wątpliwości. Zwrócił się o pomoc do wyroczni:
- Wyrocznio! Jak mam ocalić wioskę, skoro jestem za daleko aby jej pomóc? Poza tym, nie mam dość siły. Ich jest cała armia, a ja mam tylko do pomocy kilku przyjaciół…
Staruszka podniosła się z podłogi, otrzepała z kurzu, po czym rzekła:
- Mogę ci ofiarować tylko niewielką część energii, która pozwoli co tam dotrzeć w krótkim czasie. Walczyć jednak będziesz musiał ramię w ramię ze swoimi kamratami, bowiem w jedności siła. Oprócz energii która ci zaraz przekażę, ofiaruję ci wraz z nią nową moc…
Po tych słowach ułożyła ręce, i po chwili utworzyła się w nich mała kula energii, która poszybowała w stronę Raymana. Nasz bohater został otoczony magicznym kręgiem, który powoli się wokół niego zaciskał. Kiedy go dotknął, pochłonął go, wskutek czego zniknął razem z nim.

Tymczasem sytuacja w wiosce Sielskiej Krainy nie była za wesoła. Tinsy natarły frontem ze wszystkich kierunków świata, i zaciskały się pierścieniem wokół centrum. Rabowały i grabiły wszystko, co stanęło im na drodze. Nikt spoza organizacji nie wiedział, jaki był w tym cel. Na niebie można było ujrzeć sterowiec, z którego spuszczały się na spadochronach tinsy. W owym sterowcu były najgrubsze dwie ryby tejże organizacji. Były nimi Riley i Sperry. Sperry siedział sobie w wygodnym fotelu, paląc ulubioną fajkę, a Riley patrzył przez okno z góry na oblężoną osadę. Sperry namawiał towarzysza, aby dał sobie spokój, i dał innym zniszczyć wioskę, ale ten za każdym razem mówił o pewnej "sprawie". Riley zaczął się w końcu denerwować:
- Czemu go tu jeszcze nie ma?! Przecież wie dobrze że czekamy na niego!
Sperry starał się go uspokoić:
- Spokojnie Riley. Pewnie stchórzył i uciekł...
Mowa była oczywiście o Raymanie. Przyjaciele naszego bohatera rozprawiali się z armią tinsów tak, jak tylko dobrze potrafili. Nie byli jednak w stanie powstrzymać coraz to nowych wrogów nadchodzących po już pokonanych. Sytuacja wydawała się beznadziejna i większość straciła już nadzieję na ratunek. I wtedy to właśnie nadeszło wybawienie. Na środku pola bitwy, rozległ się wielki wybuch, który odepchnął wszystkich na wszystkie strony. Przez chwilę w powietrzu unosiła się mgła wojny, w której rysowała się postać pewnej sylwetki. Kiedy mgła opadła, było widać Raymana, ale jakże odmienionego! Na jego tułowiu znajdowała się lśniąca zbroja, a dłonie były opatrzone stalowymi rękawicami. Rayman rozejrzał się chwilę po polu bitwy, i rzekł sam do siebie:
- No Rayman! Pora wypróbować tą nową moc!
To rzekłszy zwrócił swój wzrok w kierunku armi tinsów. Ta powolnym krokiem zbliżała się do niego, a nasz bohater czekał tylko na odpowiedni moment. Nagle Rayman zniknął wszystkim z oczu, a nim zaskoczeni wrogowie zdążyli się zorientować, duża grupa tinsów była obwiązana łańcuchem, tak że wyglądała jak wielka kula na łańcuchu. Na drugim końcu łańcucha był Rayman, z którego rękawicy wysuwał się ów łącznik. Na jego twarzy rysował się satysfakcjonujący uśmiech. Rayman odwrócił się w stronę Clarka, i zawołał:
- Clark! Pozwól tu na chwilę!
Olbrzym skierował się w stronę naszego bohatera, a ten podał mu łańcuch mówiąc, aby pobawił się w rzut kulą. Clark zrozumiał o co chodzi, po czym trzymając łańcuch zakręcił parę piruetów, po chwili puszczając go. Pocisk wrogów trafił akurat na spore zgromadzenie tinsów, co zaowocowało zmiażdżeniem jakiejś 1/4 całej armi. Rayman zatańczył taniec zwycięstwa, ale nie na długo. Ujrzał bowiem zeskakującego ze sterowca Rileya, który będąc jeszcze w powietrzu w swojej prawej dłoni tworzył wielką kulę ognia. Kiedy upadł na ziemię, ów kula poszybowała w stronę Raymana. Ten na szczęście zdołał w porę się przemieścić, i znaleźć się po jej drugiej stronie, biegnąc do swojego rywala. Riley aby się osłonić, jedną ręką wypuścił strumień ognia, który stworzył barierę oddzielającą go od Raymana.
Nasz bohater rzekł spontanicznie:
- Riley! Wróciłeś! Dlaczego jesteś zły? Dlaczego?! Myślałem że już nigdy się nie zobaczymy!
Riley milczał. Rayman ponawiał wołanie, aż w końcu Riley się odezwał:
- Zamilcz w końcu... Gardzę takimi jak ty. Plemię Ringhor.. Hah! To igraszka dla małych dzieci. Moc Polokusa, Leptysa oraz Pana Mrocznego wkrótce będą... Przybyłem tutaj po ważną tajemnicę.
- O czym ty w ogóle mówisz? - Zapytał zdziwiony Rayman, ale nie uzyskał odpowiedzi, ponieważ Riley zniknął w płomieniach. Poza tym nasz bohater miał jeszcze na karku sporą armię tinsów. Na jego nieszczęście zbroja zaczęła rozsypywać się w pył. Rayman i jego towarzysze zostali otoczeni przez wrogów, przez co znaleźli się w potrzasku. Przycisnęli się do siebie, a Clark, Rayman i Murfy przybrali pozycje obronne. Globox i Bals byli sparaliżowani ze strachu. Rayman puścił oko do Clarka, mówiąc:
- No Clark, pora przetestować tą nową formację bojową, jaką ćwiczyliśmy w czasie podróży...
Olbrzym zrozumiał o co chodzi, po czym złapał Raymana w ramiona unosząc go do góry. W międzyczasie Murfy złapał naszego bohatera za włosy. Clark zamachnął się ręką, i po chwili wyrzucił Raymana i Murfy'ego daleko w tłum wrogów. Wtedy to właśnie latająca encyklopedia zaczęła machać skrzydłami, co sprawiło że obaj zawisnęli w powietrzu. Murfy zszedł na plecy Raymana, przez co on sam wyglądał jakby miał skrzydła. Nasz bohater powoli zleciał na ziemię, znajdując się za pierścieniem wrogów otaczającym pozostałych towarzyszy. Rayman zaczął biec w ich stronę, a Murfy dopingując go skrzydłami sprawił iż Rayman biegł tak szybko jak jeszcze nigdy dotąd. Tuż przed ścianą tinsów podskoczył do góry, po czym z wysoka wbił w ziemię swoją rozpędzoną pięść. Wywołało to wielką falę uderzeniową, która powaliła wrogów na ziemię. Rayman najszybciej jak się dało podbiegł do łańcucha, który obwiązywał nieprzytomnych już tinsów. Rozplątał go, i znowu przy nadzwyczajnej prędkości osiągniętej dzięki Murfy'emu obwiązał kolejną partię członków Dark Lum. Okazało się, że reszta wrogów pojęła już przewagę przeciwnika, dlatego zaczęła uciekać z pola bitwy. Clark zamachnął się znowu z łańcuchem, i wypuścił pocisk tinsów daleko w przepaść koło wioski. Murfy zszedł z pleców Raymana, a nasz bohater zatańczył taniec zwycięstwa, widząc wycofującą się organizację.

W wiosce było istne pobojowisko. Wszędzie gruzy i walające się chaty, ale wszyscy byli zadowoleni z tego, że ich osadę obronił tajemniczy przybysz o imieniu Rayman. Jego przyjaciele i mieszkańcy wioski wiwatlowali, ale on sam myślał o czym innym. Jego głowę zaprzątały swoja Rileya i Wyroczni. Globox podszedł do niego, i zapytał:
- Co jest Rayman? Czemu się nie cieszysz? Pokonałeś ich!
- Tak Globox, ale oni tu jeszcze wrócą, czuję to. Musimy być od nich szybsi.
Nastał wieczór. Wszyscy patrzyli na zachodzące słońce, z nadzieją na lepsze jutro. Tubylcy z Sielskiej Krainy wzięli się już za odbudowę wioski, i zaproponowali żeby Rayman z przyjaciółmi przenocował u nich. Rayman przystańął na tą propozycję, ponieważ potrzebował odpoczynku. Kiedy słońce zaszło, nasz bohater wstał i udał się do chaty noclegowej mówiąc:
- Czas spać. Jutro udamy się do wioski plemienia Ringhor...
Murfy podrapał się po głowie, i zapytał:
- To to nie jest TA wioska?
- Oczywiście że nie. Rozmawiałem ze starszym tej osady. Sielska Kraina posiada dwie wioski, jedna jest zwykłych tubylców, a druga plemienia Ringhor. My jesteśmy w tej pierwszej. Droga tam wiedzie przez kanion, a podróż przez niego jest długa i męcząca.
Wkrótce nasi bohaterowie udali się na zasłużony sen, który był zakończeniem tego stresującego i męczącego dnia.

C.D.N


http://img689.imageshack.us/img689/4782/1399m.jpg
http://img108.imageshack.us/img108/7103/irrlichtuserbarye7.png
http://i57.tinypic.com/1zm1s20.png

Offline

 

#2 2009-02-20 13:54:07

Spinex

User

Zarejestrowany: 2009-02-13
Posty: 179

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

To jest opowiadanie. Opowiadań chyba nikt nie kradnie co? A zresztą, jeśli jakieś dzieciaki to ukradną, to Bóg z nimi, ale raczej ulegną, kiedy jakaś firma będzie chciała wykupić ich pomysł za powiedzmy nieziemską sumkę (wtedy na pewną będą ustawieni do końca życia) i zrobią to lepiej. Pamiętaj Przemo - w każdej chwili mogę wymyślić coś lepszego :] A co do tego działu to obiecujesz i obiecujesz a do tej pory go nie zrobiłeś. Sory, ale to MOJE projekty i ja będę z nimi robił co mi się podoba. Nie zedytuję posta, poczekam natomiast na dział. To tak jakby zabronić ludziom dostępu do oglądania jakichś dzieł sztuki... przecież to absurd i idiotyzm :?

Ostatnio edytowany przez Spinex (2009-02-20 13:59:03)


http://img689.imageshack.us/img689/4782/1399m.jpg
http://img108.imageshack.us/img108/7103/irrlichtuserbarye7.png
http://i57.tinypic.com/1zm1s20.png

Offline

 

#3 2009-04-05 09:43:36

 da

Brotwurst

6631568
Skąd: stąd (z łodzi)
Zarejestrowany: 2009-02-16
Posty: 5749
Games News: Rayman: Lost Levels
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

tak naprawdę, to 1000 lums jest ukryty w grobowcach starożytnych (jedyny sekret w grze).


http://img.pr0gramm.com/2013/04/k8onrtf.gif

Offline

 

#4 2009-06-06 14:43:37

rafit100

Admin, którego nigdy nie ma

status rafit100@aqq.eu
12698774
Call me!
Zarejestrowany: 2009-04-27
Posty: 93852671
Games News: Rayman Legends..?

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

No, wchodzi się gdzieś za grobowiec, a tam przejście, czy coś takiego.
Ale inne sekrety są, tylko trochę małe, na przykład w 2 poziomie, tam gdzie pirat ze statku strzela beczkami, to zamiast zrobić dziurę idziesz dalej do korytarza, i tam jest pełno lumsów

Offline

 

#5 2009-06-06 15:02:08

 da

Brotwurst

6631568
Skąd: stąd (z łodzi)
Zarejestrowany: 2009-02-16
Posty: 5749
Games News: Rayman: Lost Levels
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

ech, ale ten sekret jest dodatkowy, to znaczy możesz go ominąć i zdobyć 100%


http://img.pr0gramm.com/2013/04/k8onrtf.gif

Offline

 

#6 2009-06-06 15:26:51

 Knaren

Legenda

2208403
Skąd: Dębica
Zarejestrowany: 2009-05-08
Posty: 1075

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Rafit: To w drugim etapie nie jest sekretem , bo każdy chyba poszedłby na początku tam z ciekawości.
A tak to w każdym raymanie są sekrety.


"Human humanum lupus est..."

Offline

 

#7 2009-06-06 16:44:23

rafit100

Admin, którego nigdy nie ma

status rafit100@aqq.eu
12698774
Call me!
Zarejestrowany: 2009-04-27
Posty: 93852671
Games News: Rayman Legends..?

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Nie wszyscy idą, nazwałem to więc małym sekretem

Offline

 

#8 2009-06-06 16:47:21

 Knaren

Legenda

2208403
Skąd: Dębica
Zarejestrowany: 2009-05-08
Posty: 1075

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Rayman 1 ma chyba najwięcej mini sekretów


"Human humanum lupus est..."

Offline

 

#9 2013-01-26 22:22:51

 da

Brotwurst

6631568
Skąd: stąd (z łodzi)
Zarejestrowany: 2009-02-16
Posty: 5749
Games News: Rayman: Lost Levels
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Opka zrodzona z idoty


http://img.pr0gramm.com/2013/04/k8onrtf.gif

Offline

 

#10 2013-05-18 12:19:30

 DaimeneX

Wytrwały user

Skąd: Małopolska
Zarejestrowany: 2010-04-05
Posty: 1577
Games News: Breath of the Wild
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Ej będzie jakiś ciąg dalszy


https://cdn.discordapp.com/attachments/762782530754707456/1143427135634165820/a.jpg
Przybyłem tutaj by żuć gumę i skopać dupska.
I skończyła mi się guma.

Offline

 

#11 2013-05-18 18:56:11

 da

Brotwurst

6631568
Skąd: stąd (z łodzi)
Zarejestrowany: 2009-02-16
Posty: 5749
Games News: Rayman: Lost Levels
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

cztery lata temu


jabidibididi, jabididibidam




tadadam





nie


http://img.pr0gramm.com/2013/04/k8onrtf.gif

Offline

 

#12 2016-03-21 16:02:48

 Adam Malysz

Winner account

Zarejestrowany: 2012-08-22
Posty: 2044
Games News: elo

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

Nadal nie ma.



Oburzające.


CO JEST Z TOBĄ NIE TAK

Offline

 

#13 2016-03-21 16:17:50

 da

Brotwurst

6631568
Skąd: stąd (z łodzi)
Zarejestrowany: 2009-02-16
Posty: 5749
Games News: Rayman: Lost Levels
WWW

Re: Rayman - Tajemnica 1000 lumsa

da napisał:

Opka zrodzona z idoty

ale kiedyś byłem dupkiem


http://img.pr0gramm.com/2013/04/k8onrtf.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl