mnb - 2012-12-07 19:34:24

Cóż, najkrócej mówiąc, jest to moja wynikła z nudów próba po latach poprawienia mojej pierwszej (tragicznej) recenzji pewnej świetnej gierki o tytule Iji. Początkowo miałem zamiar dodać to do tamtego tematu, ale stwierdziłem, że i tak nikt tam pewnie tego nie przeczyta (tu pewnie też nie, ale to inna sprawa :D), i postanowiłem utworzyć nowy. Mam nadzieję, że admini nie będą mi mieli tego za złe ;)

link do oryginalnej recki:
http://raymanfangame.pun.pl/viewtopic.php?id=511

No, to lecimy.



Iji
Remar Games, 2009


[html]<iframe width="640" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/33mxD4FjD3w?feature=player_detailpage" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>[/html]



Tę niepozornie wyglądającą gierkę odkryłem dzięki płytce Komputer Świata, oraz kompletnej ich ignorancji w temacie gier (cóż, jak widać, czasem i odrobina niekompetencji może się przydać w życiu - dzięki panowie z KŚ! :) ).
Otóż, pewnego nudnego dnia, szukałem czegoś ciekawego do gry. W pewnym momencie przypomniała mi się "taka jedna gra", w której biegało się po zamkniętych planszach w widoku 2D i walczyło z wrogami, były też swojego rodzaju możliwości "customizacji" postaci (Tak, to dość ogólny opis. Co poradzę. ;) W tym momencie pozwolę sobie na mały konkurs - to pierwszy zgadnie jakiej gry szukałem, ma plusa :D). Za nic nie mogłem przypomnieć sobie jej tytułu, ale kojarzyłem, że miałem tę gierkę na którejś z płytek dołączanych do KŚ.
Niewiele myśląc przystąpiłem więc do intensywnego przeszukiwania płytek w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu dwuwymiarowych shooterów.
W końcu znalazłem grę o niewiele mówiącym mi tytule "Iji", o której szanowny pan redaktor napisał że to "strzelanka 2d, największy atut to spora ilość broni". Dobra, pomyślałem, może to jest ta... warto sprawdzić.

Oczywiście okazało się, że to "totalnie" nie ta gra, ale jak już ją zainstalowałem, to czemu miałbym nie dać jej szansy? W końcu mimo wszystko i tak szukałem takiego prostego, niewymagającego shootera na chwilę, w sumie może być.

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy było to, że ta "sczelanka"  na samym starcie powitała mnie dość sporą cutscenką, i dosłownie zalała dialogami.
Mimo wszystko fabuła wydała mi się ostro sztampowa (atak złych kosmitów na ziemię, jeden jedyny wybraniec staje do walki o przyszłość ludzkości), ale z braku zajęcia brnąłem w to dalej... po to by po paru godzinach gry i ujrzeniu napisów końcowych popaść stan swojego rodzaju zachwytu przeplatającego się z lekką depresją na dobre trzy dni.

Czemu?


Cóż, zacznijmy od początku. Jako że elementem, który sprawił że "kupiłem" tę grę w całości, była jej fabuła, skupmy się na niej.
Jak wspomniałem, gra rozpoczyna się dość typowo: pewnego dnia, w pewnym laboratorium odbywał się dzień otwarty dla rodzin pracowników (czy jak to się tam takie wydarzenie nazywa), więc jeden z pracowników, pan Kataiser, przyprowadził do budynku trójkę swoich dzieci. Pech chciał, że akurat ten dzień kosmici upatrzyli sobie jako wspaniały czas rozpoczęcia inwazji na Ziemię, i w dodatku postanowili że obiektem, w którym ustanowią sobie bazę będzie laboratorium biednego pana K.

W tym momencie akcja skacze o parę miesięcy do przodu. Kosmici hasają sobie już po naszej planecie w najlepsze, eliminując wszystko co się rusza, my tymczasem mamy okazję poznać naszego wybrańca. A właściwie wybrankę, którą zostaje niejaka Iji Kataiser, córka doktorka.
Jak się okazuje, Iji jako jedna z nielicznych przeżyła pierwszy atak, jednakże została ciężko ranna, i zapadła w śpiączkę, zaś ocalałego personelu laboratorium zabrała ją do bezpiecznego schronienia, zoperowała i zaopiekowała się nią.
Dziewczynę poznajemy w momencie, gdy postanawia wreszcie wybudzić się ze śpiączki. Biedaczka wybrała sobie jednak kiepski moment, gdyż kosmici chwilę wcześniej wtargnęli do "bezpiecznego" schronu i wyrżnęli wszystkich naukowców w pień. Iji budzi się więc w pokoju pełnym trupów, nie bardzo mając pojęcie co się stało. Jak dowiaduje się pełną klęczenia w miejcu i płakania chwilę później od swojego brata (spryciarz schował się w pomieszczeniu monitoringu, dzięki czemu w czasie gry staje się naszym przewodnikiem po budynku), sprytni naukowcy postanowili wykorzystać fakt jej śpiączki, i nie pytając specjalnie o zgodę zrobili z Iji cyborga, który ma być ostatnią nadzieją ludzkości w walce z najeźdzcami.

Koniec końców więc, chcąc czy nie chcąc Iji (prowadzona przez swojego brata) wyrusza na samotną krucjatę przeciwko wrogim siłom Tasenów (bo tak zwą się nasi kosmici). A właściwie nie tak do końca przeciwko nim, gdyż dziewczyna jest początkowo dość naiwna, i wierzy, że z Tasenami da się dogadać - postanawia więc odszukać ich dowódcę, który według wszelkich informacji znajduje się na szczycie laboratoryjnego kompleksu, obecnie przekształconego w bazę kosmitów.  Dan usilnie próbuje wybić jej ten pomysł z głowy, ale co z tym zrobimy, to już nasza sprawa, gdyż gra przez cały czas daje nam możliwość wyboru. Nie ma tu jednak pasków "zaufania" czy tego typu pomysłów, znanych z innych tytułów. Po prostu robimy co nam pasuje, a nasze decyzje mają wpływ na fabułę, np. gdy widzimy oddział Tasenów oblężonych przez Komato (ta... druga rasa kosmitów, wbijają na Ziemię tak w połowie gry i robią jeszcze większy rozgardiasz, przy okazji ukazując prawdziwe powody "inwazji" Tasenów na naszą planetę - i nic już nie wydaje się takie proste, jak na początku gry - fabuła zaczyna się rozwijać, pojawia się też wątek zaginionej siostry panny Kataiser), możemy więc im pomóc, olać sprawę i przemaszerować obojętnie dalej,  albo zwyczajnie wybić wszystkich ufoków. Taki system jest bardziej naturalny, jednak ma drobną wadę - za pierwszym razem gracz raczej nie ma pojęcia o jego istnienu, więc jestem na 90% pewny, że skończy jak ja - na najgorszym możliwym z sześciu zakończeń (stąd wspomniana "depresja", zakończenie naprawdę gra na emocjach).

Dobra, trochę za bardzo się rozpisałem na temat fabuły, nie wspominając właściwie nic o samej grze :D
By naprawić swój błąd - otóż gierka ta jest platformówką z lekkimi wstawkami RPG, składającą się z 10 poziomów, będących kolejnymi piętrami budynku po którym podróżuje nasza bohaterka. Pomysł z wstawkami erpegowymi całkiem nieźle urozmaica rozgrywkę - tradycyjnie mamy tu parę skillów (crackowanie, zdrowie, pojemność magazynka, siła strzału, siła ataku wręcz itd.) ulepszanych za punkty doświadczenia (wypadające z kosmitów i skrzynek ze "skarbami" które trzeba uprzednio zhackować) po awansie na wyższy level. Początkowo dość irytujący może się wydawać fakt, że punkty doświadczenia można rozdawać tylko na specjalnych stacjach - w dodatku nie każda taka stacja posiada możliwość ulepszenia wszystkich umiejętności, ale jest to w połączeniu z łatwą respecjalizacją i ciągle zbyt małą liczbą punktów do wydania całkiem fajnie pomyślane - daje to potrzebę kombinowania w temacie tego co i kiedy najlepiej jest ulepszyć.

W temacie tej "ogromne ilości bronii", o której wspominał opis na płycie...  cóż, mamy tu zaledwie jedną broń - Nanogun, skradziony na początku gry kosmitom.
Ok, tak naprawdę jest tego nieco więcej, gdyż możemy znaleźć do niej 8 modyfikacji (oraz kilka ukrytych, bonusowych), które dodatkowo możemy łączyć ze sobą z pomocą umiejętności hakowania, ale technicznie jest to wciąż tylko jedna broń :D
Jako swojego rodzaju broń możemy też zaliczyć bojowe zastosowanie hakowania - pozwala ono sabotażować sprzęt kosmitów, jeżeli się do nich zakradniemy. Broń takiego delikwenta w najlepszym dla niego wypadku po prostu nie wypali, w najgorszym zaś wysadzi go w powietrze.

No, chyba przyszedł czas na technikalia, coś na czego ocenie kompletnie się nie znam i za czym nie przepadam.
Graficznie gra delikatnie mówiąc nie zachwyca, chociaż ja należę do osób, których to raczej specjalnie nie rusza. Zachwycić może za to dbałość autora o detale (spędził w końcu nad grą 4 lata), w stylu zmiany zachowań kamer bezpieczeństwa na terenie obiektu zależnie od obranej ścieżki fabularnej, czy faktu, że barwa głosu Iji również zmienia się przez wzgląd na jej zachowania (np. początkowo, zabijając kosmitę, raczej nie jest jej do śmiechu, zdarzy jej się nawet przepraszać zastrzelonego, jednak im dalej będziemy podążać "ścieżką mordercy", tym mniej będzie ją to ruszało, z czasem przejdzie zaś w zupełną obojętność, po to by na sam koniec zmienić się w coś na kształt psychopatycznego mordercy, wykrzykującego coś o wymordowaniu wszystkich w okolicy).

Że tak już "zgrabnie" przeszedłem z grafiki do dźwięku, pozwolę się teraz nim zająć ;)
W czasie samych dialogów nie uświadczymy głosów postaci (jest to pewnie wina wielowątkowości fabuły, facet musiałby się sporo ponagrywać), jednak już w czasie samej gry zarówno kosmici jak i Iji często rzucają różnorakimi tekstami, co jest całkiem miłe.
Bardzo podobała mi się ścieżka dźwiękowa gry, przygotowana przez ludzi z HyperDuckStudios - utwory są bardzo klimatyczne i zwyczajnie przyjemnie się ich słucha (moimi osobistymi faworytami są utwory "Tor", "Kinda Green" i "Seven Four").

By nie mniej zgrabnie przejść do zakończenia mojej recenzji, chciałbym ponownie podziękować redakcji Komputer Świata za ich totalną niewiedzę na temat gier. Dzięki niej przeżylem jedną z najlepszych przygód jakie kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć w grze freeware, ba, w jakiejkolwiek, choćby komercyjnej grze. Definitywnie jedna z najepszych (jeśli nie najlepsza) gra freeware w jaką miałem okazję zagrać.



Plusy:
-Fabuła, fabuła, FABUŁA.
-Udźwiękowienie
-SZYSKO INNE

Minusy:

-Grafika? (kwestia gustu)


OCENA: cytując Dema: "DZIESIĘĆ NA DZIESIĘĆ, DZIESIEMĆ NA DZIESIEEEEEEEEEMĆ!" :D


Przykładowe screeny:
http://www.remar.se/daniel/games/ijizoom.gif
http://www.remar.se/daniel/games/iji.jpg

GotLink.pl